Wiara Piotra, biskupa, księdza i ... moja
Benedykt XVI spotykając się z młodymi w Madrycie w czasie Światowego Dnia Młodzieży 2011 stawia właściwie to samo pytanie co Jezus w dzisiejszej Ewangelii: "Za kogo ludzie dzisiaj uważają Jezusa Chrystusa?" Kim On jest dla nich? Nie jest to pytanie plebiscytowe, nie chodzi o deklaracje, o poglądy, o sympatie, chodzi o wiarę, którą młodzi będą mogli zobaczyć i za nią pójść.
Benedykt XVI przypomniał, że ostatnie lata ubiegłego wieku i pierwsze lata nowego były czasem prawdziwie niezwykłym, tym bardziej dla tych, którzy mieli szczęście przeżywać je u boku prawdziwego "giganta wiary i misji Kościoła" - Jana Pawła II. Benedykt XVI podkreślił, że ci, którzy z Papieżem Polakiem współpracowali, mogli zostać porwani jego niezwykłą siłą duchową, zakorzenioną w modlitwie i w głębokiej jedności z Jezusem Chrystusem. Dziś wierzący i niewierzący oczekują w zasadzie tylko jednego od papieża, biskupa i księdza - WIARY! Wiary wyznawanej własnym życiem i słowem. Wszystko inne potrzebne dla życia w świecie można z większym lub mniejszym skutkiem osiągnąć w oparciu o ludzkie możliwości, ale WIARA? Jak ona się rozprzestrzenia w świecie, w jaki sposób do niej dojść, zdobyć ją? Jeśli kard. Ratzinger, czy kard. Ruini i inni z otoczenia Jana Pawła II jako ludzie przecież głęboko wierzący podziwiali, wręcz fascynowali się wiarą Jana Pawła II, to na czym polega różnica w wierze ich i jego? Co jest takiego potężnego w wierze, że przelewa się za nią krew?
Lectio
w. 13. Gdy Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, pytał swych uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?
Dlaczego Jezus zabrał uczniów do Cezarei Filipowej? Dlaczego ewangelista Mateusz podaje taką informację? Cezarea Filipowi leży daleko od Jerozolimy, jakieś 200 km na północ w linii prostej. Od Galilei, która także leży na północ od Jerozolimy ciągle jest tam około 60 km. Poza tym wydaje się, że nie ma żadnego słusznego powodu, żeby Żyd wybierał się w taką podróż, gdzie trudno było zachować wszystkie przepisy Prawa, jakich musieli przestrzegać Żydzi, ponieważ Cezarea Filipowa leżała na terenach pogańskich. Samo miasto rozbudował tetrarcha Herod Filip i nazwał je Cezareą na cześć cesarza Augusta Oktawiana. Tradycyjnie nazywało się ono Paneas od bożka Pana, który miał tam 14 miejsc kultu. Herod wzniósł tam również świątynię ku czci cezara. Znajduje się tu również źródła Jordanu. Świątynia greckiego bożka Pana stoi na olbrzymiej skale, mającej kilkadziesiąt metrów szerokości i kilkanaście wysokości. Ma także szczelinę, która uważana była za bramę piekielną, niemającą dna. Jedną z form kultu tego bożka było wrzucanie dzieci do tej szczeliny. Gdy nie wypłynęła z niej krew, wierzono, że bożek przyjął ofiarę. Współczesnym Jezusa musiało się wydawać, że taka świątynia będzie stała wiecznie. Taki fundament wydawał się nie do ruszenia. Właśnie do tej skały Jezus przywiódł swych apostołów i zapytał ich, za kogo go uważają.
w. 14. A oni odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków.
Wszystkie odpowiedzi na pytanie, kim jest Jezus, umieszczają Go w kategorii „proroków". Chociaż większość żydowskich nauczycieli utrzymywała, że prorocy wymarli, powszechne oczekiwanie proroków czasów ostatecznych pozostało żywe. Według oczekiwań żydowskich duch proroctwa, który wygasł po Malachiaszu, miał się pojawić jako znak czasu mesjańskiego bądź to w postaci Eliasza (Mt 17, 10-11), bądź jako ogólne wylanie Ducha (Dz 2, 17-18.33). Oczekiwano więc powrotu Eliasza (Ml 4, 5), zaś wiele cudów dokonanych przez Jezusa przypominało cuda Eliasza, a niektóre mowy dotyczące np. sądu (Mt 11, 20-24) czy właściwego miejsca świątyni w kulcie (Mt 12, 6; 24, 1-2) nasuwały podobieństwo do Jeremiasza.
w. 15-16. Jezus zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Odpowiedział Szymon Piotr: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego.
To nie był pierwszy raz, kiedy apostołowie uznali w Jezusie Syna Bożego. Mówi o tym sam Ewangelista Mateusz opisując burzę na Jeziorze Genezaret i chodzenie Piotra po wodzie: A On rzekł: Przyjdź! Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: Panie, ratuj mnie! Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: Czemu zwątpiłeś, małej wiary? Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: Prawdziwie jesteś Synem Bożym (Mt 14,29-33).Podobnie w Ewangelii Jana: Odpowiedział Mu Natanael: Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela! (J 1,49).
Wyznanie Piotra nabiera szczególnego znaczenia ze względu na okoliczność czasu i miejsca, gdzie się ono dokonało. Piotr składa wyznanie wiary w swoim imieniu i w imieniu apostołów na terytorium pogańskim, przy skale na której wznosiła się świątynia bożka Pana, którego imię z j. greckiego oznacza „wszystko" i wzbudzającego lęk (od jego imienia pochodzi słowo „panika"), w miejscu które uważano za „bramę piekieł" i otchłań bez dna. W tym miejscu wyznana wiara w Jezusa - Mesjasza i Syna Bożego chwieje fundamenty królestwa ciemności i otwiera nową rzeczywistość, początki nowego ludu Bożego.
w. 17. Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie.
„Ciało i krew" to typowe określenie używane przez Żydów na oznaczenie „istot ludzkich". Tego typu wyznanie wiary, które złożył Piotr nie ma swego źródła w człowieku i nie pochodzi ona wprost od człowieka. Tego typu wiara jest dziełem samego Boga - niebieskiego Ojca. Mocne światło na sytuację człowieka pogrążonego w ciemności, tak iż nie widzi on Boga rzuca List do Hebrajczyków: „Ponieważ zaś dzieci uczestniczą we krwi i ciele, dlatego i On także bez żadnej różnicy stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć pokonać tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli" (Hbr 2, 14-15). Objawienie się Boga człowiekowi dokonało się więc jakby w dwóch wymiarach: z jednej strony przyjmując ludzką naturę staje On przed człowiekiem twarzą w twarz („kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca" - J 14, 9), z drugiej strony musiało być działanie wewnętrzne łaski Bożej w człowieku, bez którego „nikt nie może przyjść do Jezusa, jeśli go nie pociągnie Ojciec" (por. J 6, 44). Dlatego Piotr jest szczęśliwy, bo otrzymał niezwykły przywilej wiary w Jezusa jako Mesjasza i Syna Bożego w miejscu „niewiary", rozpaczy, paniki, u „bram piekieł".
w. 18. Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą.
W języku aramejskim „Piotr" i „skała" to jedno i to samo słowo. Obietnica ta została dana Piotrowi, bowiem to on wyznał Jezusa. Piotr jest skałą jako ten, który wyznaje Jezusa, inni będą budowali na tym fundamencie, czyniąc to samo wyznanie. Kościół - hebr. qahal , grec. ecclesia - znaczy „zgromadzenie", zgromadzenie wyznających wiarę w Jezusa jako Zbawiciela i Kyriosa. Sam św. Piotr później napisze w swoim 1 Liście, że „zbliżając się do Tego, który jest żywym kamieniem, odrzuconym wprawdzie przez ludzi, ale u Boga wybranym i drogocennym, wy również, niby żywe kamienie, jesteście budowani jako duchowa świątynia, by stanowić święte kapłaństwo, dla składania duchowych ofiar, przyjemnych Bogu przez Jezusa Chrystusa" (1 P 2, 4-5).
Bramy piekielne - dosł. „bramy Hadesu". Tutaj te „bramy" są upersonifikowane i oznaczają moce zła, które po wciągnięciu ludzi w śmierć grzechu zmierzają do ostatecznego uwikłania ich w śmierć wieczną. Śladem swojego Mistrza i Pana, który umarł, „zstąpił do otchłani" (1 P 3, 19) i zmartwychwstał (Dz 2, 27.31), Kościół na czele z Piotrem będzie miał zadanie wyrywania wybranych spod panowania śmierci doczesnej a zwłaszcza wiecznej, aby ich prowadzić do królestwa niebieskiego: „Wtedy Paweł i Barnaba powiedzieli odważnie: Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Tak bowiem nakazał nam Pan: Ustanowiłem Cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi. Poganie słysząc to radowali się i wielbili słowo Pańskie, a wszyscy, przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli" (Dz 13,46-48).
Innym wyjaśnieniem znaczenia „bramy piekielne" może być fakt, że w Izraelu nie było jakichś wydzielonych budynków, w których odbywały się sądy. Sądy sprawowano właśnie w bramach miast. Stamtąd też łatwo było odprowadzić skazańców na stracenie, które odbywało się poza murami. „Bramy piekielne" nie przemogą Kościoła, ponieważ: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rz 8, 31-39). Kościół pomimo iż jest wspólnotą grzeszników, co ciągle kładzie się cieniem na Jego historii, jest wspólnotą żyjącą BOŻYM MIŁOSIERDZIEM, które jest naszym definitywnym zwycięstwem nad diabłem (diabeł to nie tyle oskarżyciel, co oszczerca, diabolos pochodzi od czasownika dia-ballein - dzielić, rzucać kłody), który próbuje oddzielić człowieka od Boga.
w. 19. I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
W ST jest scena ukazująca jak Szebna zostaje usunięty z urzędu zarządcy pałacu i zostaje powołany jego następca Eliakim. Eliakim otrzyma klucze, władzę, stanie się ostoją, jak skała i będzie ojcem dla narodu wybranego: „To mówi Pan do Szebny, zarządcy pałacu: Gdy strącę cię z twego urzędu i przepędzę cię z twojej posady, tegoż dnia powołam sługę mego, Eliakima, syna Chilkiasza. Oblokę go w twoją tunikę, przepaszę go twoim pasem, twoją władzę oddam w jego ręce: on będzie ojcem dla mieszkańców Jeruzalem oraz dla domu Judy. Położę klucz domu Dawidowego na jego ramieniu; gdy on otworzy, nikt nie zamknie, gdy on zamknie, nikt nie otworzy. Wbiję go jak kołek na miejscu pewnym; i stanie się on tronem chwały dla domu swego ojca" (Iz 22,19-23). O ile niekatoliccy egzegeci nie negują już, że to Piotr jest skałą, to nadal negują fakt, że obietnica dana Piotrowi była „dziedziczna". Uważają często, że to prawda, że Piotr był głową Kościoła, prawda, że przewodził apostołom, ale po jego śmierci każdy spadkobierca duchowy apostołów jest równy swym braciom. Siebie także uważają za takich spadkobierców. Symbol kluczy ma właśnie takie znaczenie: Pokazuje nam, że Piotr otrzymał urząd w Królestwie Bożym, a cechą każdego urzędu tego rodzaju jest to, że gdy odchodzi jeden zarządca, musi być wyznaczony następca na jego miejsce. Dodatkowo ważne są inne szczegóły w proroctwie Izajasza: Tron chwały dla domu ojca swego, ojciec dla mieszkańców Jeruzalem. Stąd łatwo odczytać dlaczego papieża nazywamy „Ojcem świętym". To jego „ojcostwo" jest właśnie wyrazem i odbiciem chwały Ojca w Niebie. Nic dziwnego, że mamy takiego Zarządcę, który ma autorytet i władzę, a równocześnie jest chroniony przez Ducha Świętego przed popełnieniem błędu.
Miasto Boże ma swoje bramy, które pozwalają do niego wejść tylko tym, którzy są tego godni (por. Mt 23, 13). Piotr otrzymuje klucze do tych bram, do niego będzie więc należało otwieranie i zamykanie dostępu do królestwa niebieskiego, za pośrednictwem Kościoła. „Związywanie" i „rozwiązywanie" to dwa techniczne wyrażenia języka rabinów. Pierwotnie były stosowane w dziedzinie dyscyplinarnej: „wiązać" = ekskomunikować i „rozwiązać" = cofnąć ekskomunikę, potem były stosowane w dziedzinie doktrynalnej: „wiązać" = ogłosić jako zabronione i „rozwiązać" = ogłosić jako dozwolone. Piotr będzie w Domu Bożym sprawował władzę jurysdykcyjną i doktrynalną a jego decyzje będą uznawane z nieba przez Boga.
Meditatio
Tak często dziś się słyszy od ludzi podających się za wierzących, że nie potrzebują Kościoła i nie będą słuchać Kościoła, bo nikt nie będzie im narzucał w co i jak mają wierzyć. Istny relatywizm w wierze! Moja wiara zależy od mojego punktu widzenia. Dzisiejsza lectio perykopy Mt 16, 13-19 pokazuje wyraźnie, że wiara która nie jest zbudowana na wierze Piotra jakąś wiarą jest, ale nie tą, której „bramy piekielne" nie przemogą. Wiara w Boga to nie jakaś prywatna sprawa, bo tu nie chodzi o jakieś dodatki poprawiające samopoczucie człowieka, ale o jego teraźniejszość i przyszłość, o życie wieczne. Pięknie o powiązaniu wiary i Tradycji mówił Benedykt XVI w czasie swej pielgrzymki do Polski na Placu Piłsudskiego w Warszawie: „Wiara jako znajomość i wyznawanie prawdy o Bogu i o człowieku „rodzi się z tego, co się słyszy, a tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa" - naucza św. Paweł (Rz 10, 17). W dziejach Kościoła Apostołowie głosili słowo Chrystusa, starając się przekazać je nieskazitelne swoim następcom, którzy z kolei przekazywali je następnym pokoleniom, aż do naszych czasów. Wielu głosicieli Ewangelii oddało życie za wierność prawdzie słowa Chrystusa. I tak, z troski o prawdę, ukształtowała się Tradycja Kościoła. Podobnie jak było w minionych wiekach, i dziś są osoby lub środowiska, które, odchodząc od tej Tradycji, chciałyby zafałszować słowo Chrystusa i usunąć z Ewangelii prawdy, według nich, zbyt niewygodne dla współczesnego człowieka. Usiłuje się stworzyć wrażenie, że wszystko jest względne, że również prawdy wiary zależą od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny. Kościół jednak nie może dopuścić, by zamilkł Duch Prawdy. Za prawdę Ewangelii odpowiedzialni są następcy Apostołów, razem z Papieżem, ale także wszyscy chrześcijanie są wezwani, by wziąć na siebie część tej odpowiedzialności, przyjmując jej autorytatywne wskazania. Każdy chrześcijanin winien konfrontować własne poglądy ze wskazaniami Ewangelii i Tradycji Kościoła, aby dochować wierności słowu Chrystusa, nawet gdy jest ono wymagające i po ludzku trudne do zrozumienia. Nie możemy ulec pokusie relatywizmu czy subiektywnego i selektywnego interpretowania Pisma św. Tylko cała prawda pozwoli przylgnąć do Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia".
Jezus zaprowadził uczniów do ziemi pogan, pod świątynię bożka Pana, który przedstawiany z wielkim fallusem, był bogiem rozpusty, nieokiełznanego pożądania i seksu, żądnym krwi dzieci i wywołującym w ludziach panikę swoim krzykiem. Dla nas dzisiaj, w XXI wieku, jest faktem, że trudniej na terenach pogańskich uznać Jezusa za naszego Zbawiciela i Pana, za Boga i dać temu głośne świadectwo. Tym trudniej, że myślenie i przekonania pogańskie często przedstawiane są jako postępowe i nowoczesne, przynoszące wolność ludzkości, a myślenie ewangeliczne to przeszłość i zacofanie. Katolicy są zakrzyczani i często spanikowani agresywnością mediów, wolą milczeć i biernie patrzeć zamknięci wewnątrz świątyń, wśród swoich. Podobnie jak Piotr, gdy znajdziemy się w rozkrzyczanym tłumie sądzącym Jezusa jesteśmy spanikowani, gdy ktoś zapyta: „Ty też jesteś Jego uczniem? Ty też tak myślisz?" Czasem nawet pianie koguta nie wystarcza, żeby się otrząsnąć i „ być zawsze gotowymi do obrony wobec każdego, kto domaga się od nas uzasadnienia tej nadziei, która w nas jest" (1 P 3, 15).
Jak ważna była wiara Piotra, na której Jezus zbudował swój Kościół! Jak ważna jest dziś wiara papieża, biskupów, księży na których wierze Jezus nieustannie buduje swój Kościół! Posłuchajmy znów Benedykta XVI: „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego. Dlatego, gdy młody kapłan stawia swoje pierwsze kroki, potrzebuje u swego boku poważnego mistrza, który mu pomoże, by nie zagubił się pośród propozycji kultury chwili. Aby przeciwstawić się pokusom relatywizmu i permisywizmu nie jest wcale konieczne, aby kapłan był zorientowany we wszystkich aktualnych, zmiennych trendach; wierni oczekują od niego, że będzie raczej świadkiem odwiecznej mądrości, płynącej z objawionego Słowa". (Spotkanie z duchowieństwem, Warszawa, Archikatedra św. Jana)
Actio
Wsłuchajmy się w słowa JP II na Tor Vergata w Rzymie, 19 sierpnia 2000 r. skierowane do młodzieży: „Drodzy przyjaciele! Dziś również wierzyć w Jezusa, iść za Jezusem śladami Piotra, Tomasza, pierwszych Apostołów i świadków, wymaga zajęcia stanowiska po Jego stronie i nierzadko niemal nowego męczeństwa: męczeństwa tego, kto - dziś tak jak wczoraj - wezwany jest do pójścia pod prąd, by kroczyć za Boskim Nauczycielem, by "towarzyszyć Barankowi, dokądkolwiek idzie" (por. Ap 14, 4). Nie przypadkiem, droga młodzieży, pragnąłem, aby w czasie Roku Świętego zostali przypomniani przy Koloseum świadkowie wiary dwudziestego wieku. Może od was nie będzie się wymagać przelania krwi, ale wierności Chrystusowi z pewnością tak! Wierności, której trzeba dochować każdego dnia: Mam na myśli narzeczonych i trudności, jaką sprawia w dzisiejszym świecie życie w czystości w oczekiwaniu na małżeństwo. Mam na myśli młodych małżonków i próby, na jakie jest narażone ich przyrzeczenie wzajemnej wierności. Mam na myśli relacje między przyjaciółmi i pokusę nielojalności, jaka wkraść się może między nich. Mam także na myśli tych, którzy podjęli drogę szczególnej konsekracji, i wysiłek, jakiego nieraz wymaga wytrwałość w oddaniu się Bogu i braciom. Myślę też o tych, którzy chcą przeżywać relacje solidarności i miłości w świecie, w którym - jak się wydaje - ma wartość jedynie logika korzyści i interesu osobistego czy grupowego. Mam również na myśli tych, którzy działają na rzecz pokoju, a widzą, jak w różnych częściach świata rodzą się i rozwijają nowe ogniska wojny; myślę o tych, którzy działają na rzecz wolności człowieka, a widzą, że jest on jeszcze niewolnikiem siebie samego i innych; mam na myśli tych, którzy walczą, aby kochano i szanowano ludzkie życie, a muszą być świadkami częstych zamachów na nie i na należny mu respekt.
Droga młodzieży! Czy trudno jest wierzyć w takim świecie? Czy trudno jest wierzyć w roku dwutysięcznym? Tak! Jest trudno. Nie należy tego ukrywać. Jest to trudne, ale z pomocą łaski jest to możliwe, tak jak Jezus wyjaśnił Piotrowi: "Ciało i krew nie objawiły ci tego, lecz Ojciec mój, który jest w niebie" (Mt 16, 17).
Tego wieczoru przekażę wam Ewangelię. Jest to dar, który Papież zostawia wam tej niezapomnianej nocy. Słowo zawarte w Ewangelii jest słowem Jezusa. Jeśli będziecie słuchać go w milczeniu, w modlitwie, korzystając z mądrej rady waszych księży i wychowawców, pomocnej w zrozumieniu zastosowaniu tego słowa do waszego życia - wtedy spotkacie się z Chrystusem i pójdziecie za Nim, angażując dzień po dniu swoje życie dla Niego!"
Opracował ks. Robert Muszyński, Lublin